niedziela, 26 lutego 2012

Irracjonalne przyjemności

Wiem, wiem... dopiero co napisałam posta o tym, ze staram sie robić przemyslane zakupy. No ale, ale... chyba jak kazdy mam drobne... naprawde małe, niegroźne słabostki...

Przyznam się w sekrecie, ze jedną (z kilku!) niczym racjonalnym nie uzasadnione... są METEORYTY GUERLAIN.
Mam do nich nieuleczalną słabość. I nigdy nie potrafie racjonalnie odpowiedziec na pytanie po co mi kolejna puszka pudru w kulkach, ktorego do konca zycia nie zuzyje? No po co?

DLA PRZYJEMNOŚCI, POŁECHTANIA MOJEGO EGO I PRÓŻNOŚCI.

Kocham te kolorowe pudrowe perelki, delikatnie migoczące w sloncu, pachnące fiołkami i do tego to sliczne opakowanie.


Moj mały zbiorek udało mi się zdobyć jeszcze w czasach, kiedy ponad wszystko wielbiłam kolorówkę wysokopołkową. Meteoryty jako nieliczne sie uchowały i wcale nie mam zamiaru się z nimi rozstawać. Zdaję sobie sprawe, ze na rynku pewnie jest sporo kosmetyków dzieki, ktorym moge uzyskac podobny efekt. Ale metrotyty mają w sobie to "cos" co sprawia, ze chce wiecej. Na dobry początek przedstawiam Wam moją małą kolekcje. A kazde z tych cudeniek przedstawię w osobnych postach po kolei.

2 komentarze:

  1. Witaj w Blogosferze :))
    Też uwielbiam meteoryty i też nie do końca umiem określić, co one mi robią ale lubię za całokształt. Mam po nich wrażenie "wyfotoszopowanej" buzi. I wielbię ich zapach :)) witaj w klubie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety bardzo zaluje, ze ten efekt fotoszopa tyle kosztuje ;) Ale chyba dzieki temu jestem w stanie sie trzymac portfela... inaczej pewnie bym juz miala wszystkie jakie pojawily sie na rynku :)

      Usuń